|
 |
|
 |
Klaudia |
Już w przedszkolu zaczęłam swoją przygodę
z muzyką,
która trwa aż do dziś. Zaczęło się od piosenki
na dzień mamy, potem konkurs piosenki anglojęzycznej. W
wieku sześciu lat zaczęłam chodzić do Szkoły Muzycznej,
gdzie spędziłam popołudnia kolejnych ośmiu lat. Najpierw
grając na fortepianie, potem na flecie. Przez jakiś czas
chodziłam również do MDK’u na naukę śpiewu, co
poskutkowało moim udziałem
w międzynarodowym konkursie
wokalnym „Podlaska Nuta”. W tym momencie mój pech się
skumulował i do Bielska Podlaskiego pojechałam nie będąc
w stanie wydusić nawet słowa z powodu problemów z
gardłem. Mimo to zagrałam i zaśpiewałam. Jako jedyna z
około setki uczestników zostałam też poproszona o
wystąpienie z drugą piosenką. W efekcie wróciłam do domu
ze statuetką za zdobycie trzeciego miejsca w mojej
kategorii wiekowej.
|
 |
Przez wszystkie te szkolne
lata brałam udział w wielu konkursach głównie wokalnych
już o mniejszym zasięgu z różnym skutkiem. Występowałam
zarówno sama, jak i w zespołach. W gimnazjum był to
zespół „Pryzmat”,
w liceum chór i również zespoły
muzyczne. Wszędzie tam grałam, śpiewałam, czasami
również aranżowałam lub układałam kolejne głosy.
Raz
nawet zdarzyło mi się tańczyć walca w trakcie śpiewanej
przeze mnie piosenki.
W moim własnym zespole o nazwie
„Not Named Yet” również pełniłam niemal wszystkie te
role. Razem z dwoma dziewczynami i naszym gitarzystą
braliśmy udział w wielu koncertach i konkursach. Jednym
z nich był XVII Ogólnopolski Festiwal Herbertowski.
Wystąpiliśmy tam z moją kompozycją muzyczną napisaną do
wiersza Zbigniewa Herberta o tytule „Jedwab duszy”.
Zajęliśmy drugie miejsce. Niejednokrotnie wracałam do
przedszkola – najpierw w czasach podstawówki dwukrotnie
śpiewałam na zabawie choinkowej wraz ze znajomym
zespołem, potem występowałam w czasie Jasełek czy też
Dni Rodziny.
|
 |
W drugiej klasie liceum zostałam zaproszona do
Orkiestry Cementowni Chełm jako flecistka. Niedługo
później potrzebowano tam wokalistki,
więc aż do teraz
występuję tam w podwójnej roli. W trzeciej klasie
zostałam zaproszona do początkującego zespołu o nazwie "Cudawianki". Gramy tam zarówno muzykę ludową, biesiadną,
ale też wiele utworów
nie pasujących do żadnego z tych
opisów. Z czasem zespół z czwórki śpiewaków i trójki
muzyków rozrósł się aż do dwunastu osób. Występowaliśmy
na różnych imprezach, dożynkach, dawaliśmy też koncerty
charytatywne i w ramach programu Muzycznej Studni na
placu Łuczkowskiego w te wakacje. Na czas przed i między
maturalny próbowałam zrobić sobie przerwę, która
oczywiście nie trwała tak długo jak sobie zakładałam.
W
każdym razie już kilka godzin po mojej maturze z fizyki
jechałam do Hrubieszowa jako flecistka na pierwszą próbę
nowego składu kapeli Zespołu Pieśni i Tańca Ziemi
Hrubieszowskiej. Na początku wakacji daliśmy pierwszy
wspólny koncert wraz z tancerzami, a już trzydziestego
lipca byliśmy w drodze na tygodniowy wyjazd na Węgry
i
do Bułgarii. Węgry były miejscem na krótki odpoczynek
nad Balatonem wraz z całym niemal czterdziestoosobowym
składem, a w Bułgarii byliśmy gośćmi na festiwalu
muzycznym. Od niedawna gram również w Zespole Pieśni i
Tańca Ziemi (tym razem) Chełmskiej. Zdążyłam już
pojechać z nimi na Litwę, gdzie poza koncertowaniem
mieliśmy czas zwiedzić Wilno
i się oczywiście
zintegrować.
|
 |
Niedługo kończą się moje
wakacje, a ja jadę do Warszawy na studia. Co prawda
będzie dużo trudniej (tak mniej więcej o 250 km)
pogodzić moją edukację z pasją, ale wiem, że w miarę
możliwości będę wracać i grać koncerty wraz ze
wspomnianymi wyżej zespołami. Pewnie na miejscu też
znajdę jakiś sposób, żeby rozwijać się, swoje już
zdobyte umiejętności
i zdobywać kolejne. Póki co trudno...
|
 |
Chełm
2017
powrót |
|